Czuła, że lada chwila zaniesie się śmiechem. Przyjemny okrzyk zwycięstwa przetnie powietrze i wymiesza się z nim.
Nic na nią nie mieli, zupełnie nic. Podejrzewali ją jedynie ze względu na podobieństwo. I co z tego, że była podobna do Kamili? Wariatkę mógł porwać każdy.
Porozmawia z dziewczynami z klasy. Uda zmartwioną porwaniem Kamili. Powie, że dziewczyna mogłaby być jej zaginioną siostrą. Sióstr nie zostawia się na łaskę losu. Będzie grała zdeterminowaną do poznania prawdy. Poinformuje, że ktoś celowo ukrył przed nią Kamilę. Przekaże, że jeśli pozna imię oraz nazwisko zbrodniarza, wymaże go z kart istnienia. W ten sposób udowodni, że jest zdolna nawet do zabójstwa, jeśli w grę wchodzi życie kogoś z nią spokrewnionego, co – paradoksalnie – ściągnie z niej zarzuty. Prawdziwi zabójcy nie chodzą od drzwi do drzwi i nie wymieniają nazwisk kolejnych ofiar. Co więcej, gdyby przypadkiem twarz Noelii ozdobiła kwaśna mina, inni doszliby do wniosku, że dziewczyna przeżywa załamanie nerwowe. Jeżeli ktokolwiek będzie kogokolwiek podejrzewał, tym podejrzanym zostanie Katarzyna – albo najlepiej Karolina Pałka. Profesor mogła się do czegoś przydać. Gdyby Noelii udało się przeciągnąć szatynkę na swoją stronę, ta pomogłaby w wielu sprawach. Może nawet wymyśliłaby, jak niezauważalnie pozbyć się Kombinatora. Taka akcja wymagałaby jednak czasu – czasu, który kończył się tak szybko jak piasek przeciekający przez palce.
Postanowione. Publicznie obarczy podejrzeniami Pałkę. Przyczepi się do każdego, kto choć słowem odezwie się przeciwko Profesor. Bez wiedzy nastolatki pozostawi ślady wskazujące na jej winę. Ludzie zaczną się odsuwać od dziewczyny, aż w końcu ta zaufa jedynie Noelii. Wtedy zacznie się subtelny szantaż.
Nic na nią nie mieli, zupełnie nic. Podejrzewali ją jedynie ze względu na podobieństwo. I co z tego, że była podobna do Kamili? Wariatkę mógł porwać każdy.
Porozmawia z dziewczynami z klasy. Uda zmartwioną porwaniem Kamili. Powie, że dziewczyna mogłaby być jej zaginioną siostrą. Sióstr nie zostawia się na łaskę losu. Będzie grała zdeterminowaną do poznania prawdy. Poinformuje, że ktoś celowo ukrył przed nią Kamilę. Przekaże, że jeśli pozna imię oraz nazwisko zbrodniarza, wymaże go z kart istnienia. W ten sposób udowodni, że jest zdolna nawet do zabójstwa, jeśli w grę wchodzi życie kogoś z nią spokrewnionego, co – paradoksalnie – ściągnie z niej zarzuty. Prawdziwi zabójcy nie chodzą od drzwi do drzwi i nie wymieniają nazwisk kolejnych ofiar. Co więcej, gdyby przypadkiem twarz Noelii ozdobiła kwaśna mina, inni doszliby do wniosku, że dziewczyna przeżywa załamanie nerwowe. Jeżeli ktokolwiek będzie kogokolwiek podejrzewał, tym podejrzanym zostanie Katarzyna – albo najlepiej Karolina Pałka. Profesor mogła się do czegoś przydać. Gdyby Noelii udało się przeciągnąć szatynkę na swoją stronę, ta pomogłaby w wielu sprawach. Może nawet wymyśliłaby, jak niezauważalnie pozbyć się Kombinatora. Taka akcja wymagałaby jednak czasu – czasu, który kończył się tak szybko jak piasek przeciekający przez palce.
Postanowione. Publicznie obarczy podejrzeniami Pałkę. Przyczepi się do każdego, kto choć słowem odezwie się przeciwko Profesor. Bez wiedzy nastolatki pozostawi ślady wskazujące na jej winę. Ludzie zaczną się odsuwać od dziewczyny, aż w końcu ta zaufa jedynie Noelii. Wtedy zacznie się subtelny szantaż.
Tylko kto nagrał filmik i umieścił go w internecie? Czyżby Noelia posiadała ochroniarza śledzącego każdy jej krok, pilnującego, aby cennemu skarbowi nie stała się krzywda? Kimkolwiek był ten człowiek, musiała się dowiedzieć. Wątpiła, by był nim Kombinator czy jego kumple. Chłopak prędzej próbowałby przedstawić ją w negatywnym świetle, aniżeli pomóc ryzykując nakrycie. Ale jak przekazać wiadomość komuś, kogo się nie zna? Przecież nie napisze kredą na wszystkich tablicach w szkole: „jeśli mi pomagasz, spotkajmy się na boisku o osiemnastej, N.”. Nie zdobędzie też numeru telefonu każdego ucznia.
Nie, teraz nie jest pora na zajmowanie się takimi rzeczami. Istnieje coś takiego jak priorytety. Najpierw wyciągnie od Maćka te kilka nazwisk kumpli Kombinatora. Potem zacznie ich buntować przeciwko niemu. Dopiero później dokładnie przeanalizuje, jakie kroki najbardziej się opłacają.
Nie, teraz nie jest pora na zajmowanie się takimi rzeczami. Istnieje coś takiego jak priorytety. Najpierw wyciągnie od Maćka te kilka nazwisk kumpli Kombinatora. Potem zacznie ich buntować przeciwko niemu. Dopiero później dokładnie przeanalizuje, jakie kroki najbardziej się opłacają.
Oparła plecy o siatkę kojca.
Uniosła głowę. Światła nie zapaliły się w żadnym z pokoi.
Nagranie pokazywało szczupłą postać w czerni z brązowym plecakiem przerzuconym przez lewe ramię. Z prawego boku plecaka wystawała całkiem spora butelka z wodą, z lewego jej nieco mniejsza wersja. Postać włożyła kominiarkę na twarz, o czym nieustannie przypominała oglądaniem się za siebie. Współpracowała z nią osoba sprawiająca wrażenie dużo młodszej wiekiem, również uzbrojona w kominiarkę. Miała na sobie jasnoniebieskie spodnie ledwo sięgające do kostek, czarno-zielone buty oraz szarą bluzę z naszytym z tyłu ogromnym żółtym motylem.
Palce młodszej osoby wczepiły się w szaroniebieską bluzę ofiary w brutalny sposób.
Plecy sprawców zdecydowanie zbyt często przysłaniały ofiarę, przez co Noelia nie mogła się jej dokładnie przyjrzeć. To musiał być celowy zabieg. Widzowie mogli raczyć się wyłącznie falującymi jasnymi włosami dziewczyny oraz niewyraźnym kawałkiem twarzy. Schwytana szamotała się, ciągnięta po nierównym podłożu pokrytym trawą i chwastami. Porywacze nie ustępowali – uparcie trzymali ją za bluzę i nadgarstki.
W tle majaczył zarys drobnego budynku, który równie dobrze mógł dopiero co zostać wybudowany albo opuszczony. W niczym nie przypominał jednak więzienia Kamili – „starego domu”. Jaskrawoniebieski kolor tynku oraz nadnaturalnie duże drzwi, najprawdopodobniej czarne, przyciągnęłyby uwagę chyba każdego. W jego pobliżu leżało drzewo, brązowa smuga pokryta nieregularnymi kropkami zieleni. Być może przewróciła je wichura bądź przegryzły bobry. Nie trzeba było się wysilać, by w oddali dostrzec maleńkie barwne punkciki, tworzące ogromne kolonie – domy innych mieszkańców.
Obraz zaczął się kołysać. Krótko potem do wrzasków dołączyło sapanie. Ekran zalała czerń.
Palce młodszej osoby wczepiły się w szaroniebieską bluzę ofiary w brutalny sposób.
Plecy sprawców zdecydowanie zbyt często przysłaniały ofiarę, przez co Noelia nie mogła się jej dokładnie przyjrzeć. To musiał być celowy zabieg. Widzowie mogli raczyć się wyłącznie falującymi jasnymi włosami dziewczyny oraz niewyraźnym kawałkiem twarzy. Schwytana szamotała się, ciągnięta po nierównym podłożu pokrytym trawą i chwastami. Porywacze nie ustępowali – uparcie trzymali ją za bluzę i nadgarstki.
W tle majaczył zarys drobnego budynku, który równie dobrze mógł dopiero co zostać wybudowany albo opuszczony. W niczym nie przypominał jednak więzienia Kamili – „starego domu”. Jaskrawoniebieski kolor tynku oraz nadnaturalnie duże drzwi, najprawdopodobniej czarne, przyciągnęłyby uwagę chyba każdego. W jego pobliżu leżało drzewo, brązowa smuga pokryta nieregularnymi kropkami zieleni. Być może przewróciła je wichura bądź przegryzły bobry. Nie trzeba było się wysilać, by w oddali dostrzec maleńkie barwne punkciki, tworzące ogromne kolonie – domy innych mieszkańców.
Obraz zaczął się kołysać. Krótko potem do wrzasków dołączyło sapanie. Ekran zalała czerń.
To także zamierzony efekt – pomyślała Noelia. – W rzeczywistości nikt nikogo nie gonił, chociaż dyskutowanie na temat tego, co się wydarzyło, może wstrząsnąć internetem w przeciągu najbliższych dni. Jestem bezpieczna, tak czy owak. Wątpię, by odkryli, kto za tym wszystkim stoi, a gdyby nawet im się to udało, oskarżenia nie zostaną postawione mnie, co znaczy, że według prawa jestem niewinna. A jeśli wypaplaliby, że chcieli mi pomóc, brzmiałoby to mało wiarygodnie. Prędzej ktoś by pomyślał, że chcieli mnie wrobić. Poza tym, nikt prócz Maćka nie wie, że mam powiązania z Kombinatorem, więc nikt nie da rady odszyfrować, gdzie umieściłam Kamilę.
*
Kiedy ujrzała znajome szare bloki, żołądek omal nie podszedł jej do gardła. Miała plan i nie chciała niczego zepsuć. Co, jeśli Maciek przejrzy jej zamiary i ujawni je przyjacielowi? Kombinator na pewno nie pozwoli na urzeczywistnienie żadnego planu. Chyba że Noelia nakłoni go do zmiany decyzji. Skoro uwięziona nic dla niego nie znaczyła, dlaczego miała tkwić w świecie żywych? Jeżeli bał się, że ktoś uzna go za winnego, blondynka zaproponuje inne, w żaden sposób z nim niepowiązane, miejsce morderstwa. Chłopak nie będzie robić nic, tylko patrzeć. Ona o wszystko zadba.
Stanęła przed ciemnobrązowymi drzwiami z przyczepionym na środku wielkim numerem 11. Zapewne przymocowano go niedawno. Próżno było szukać rys czy śladów odpadającej farby.
Nacisnęła dzwonek. Po upływie zaledwie kilkunastu sekund przyjaciel był gotów do wyjścia.
Chłopak włożył zwykłe ciemnoniebieskie dżinsy, buty w kolorze zgniłej zieleni oraz czarną bluzkę z długimi rękawami i jaskrawopomarańczowym napisem «VOLLEYBALL IS AWESOME!». Srebrny zegarek z białą tarczą pobłyskiwał złośliwie. Z granatowym plecakiem i książką do historii w ręku, nastolatek nie wyglądał jak wagarowicz.
Maciek – pomimo skojarzeń, jakie budziło to imię – wcale nie miał nadwagi. Każdy, komu nadarzała się okazja porozmawiania z nim po raz pierwszy, mówił, że chłopak powinien coś jak najprędzej zjeść, jeśli nie chce skończyć w trumnie. Jeszcze kilka lat temu niektórzy ostentacyjnie oznajmiali wszystkim naokoło, że tak szybkie tempo wzrostu jest nienormalne, chyba że faszeruje się hormonem wzrostu. Ci bardziej złośliwi śmiali się, że chłopak chodem przypomina pająka uczącego się poruszać na szczudłach. Czekali, aż się wywróci. Jakby tego było mało, w dzieciństwie Maćkowi bardzo dokuczał chłopiec o ksywce Majtek. Majtek nie szczędził negatywnych komentarzy odnośnie do piegowatej twarzy, rudych włosów, nawet ubrań. Era wyśmiewania dobiegła końca, kiedy zajęła się nim Noelia.
Chłopak włożył zwykłe ciemnoniebieskie dżinsy, buty w kolorze zgniłej zieleni oraz czarną bluzkę z długimi rękawami i jaskrawopomarańczowym napisem «VOLLEYBALL IS AWESOME!». Srebrny zegarek z białą tarczą pobłyskiwał złośliwie. Z granatowym plecakiem i książką do historii w ręku, nastolatek nie wyglądał jak wagarowicz.
Maciek – pomimo skojarzeń, jakie budziło to imię – wcale nie miał nadwagi. Każdy, komu nadarzała się okazja porozmawiania z nim po raz pierwszy, mówił, że chłopak powinien coś jak najprędzej zjeść, jeśli nie chce skończyć w trumnie. Jeszcze kilka lat temu niektórzy ostentacyjnie oznajmiali wszystkim naokoło, że tak szybkie tempo wzrostu jest nienormalne, chyba że faszeruje się hormonem wzrostu. Ci bardziej złośliwi śmiali się, że chłopak chodem przypomina pająka uczącego się poruszać na szczudłach. Czekali, aż się wywróci. Jakby tego było mało, w dzieciństwie Maćkowi bardzo dokuczał chłopiec o ksywce Majtek. Majtek nie szczędził negatywnych komentarzy odnośnie do piegowatej twarzy, rudych włosów, nawet ubrań. Era wyśmiewania dobiegła końca, kiedy zajęła się nim Noelia.
– To teraz udajemy, że uczymy się historii? – zagaiła jasnowłosa.
– Skąd wiedziałaś, że starych nie będzie w domu? – przyjaciel odpowiedział pytaniem na pytanie.
Usta Noelii rozjaśnił szeroki uśmiech.
Teraz, kiedy miała plan, uśmiechanie się przychodziło znacznie łatwiej.
– Przecież mają pracę. Poza tym, nie kazałeś mi czekać przed szkołą, tak że założyłam, że chcesz spotkać się przed domem.
– Gdzie ty tu widzisz dom, pojęcia brak – mruknął Maciek.
Jako pierwszy ruszył w dół po szarych schodach.
– Podobno damy mają pierwszeństwo – przypomniała Noelia.
A może wcale nie potrzebowała imion znajomych Kombinatora. Może mogłaby zabrać dokądś chłopaka podstępem, a tam rozprawić się z nim na zawsze. Potem wróciłaby po Kamilę. Nikt nie przeszkodziłby jej w pozbyciu się zagrożenia.
– Ej, co to za tajemnica, o której Kombi nie piśnie słówkiem, a reszta towarzystwa dziwi się, że w ogóle jest o cokolwiek pytana?
No tak, kumple Kombinatora. Kombinator najprawdopodobniej coś im naopowiadał na temat Noelii, a nawet jeśli nie, dzięki chłopakowi blondynka wiedziała, że znają położenie starego domu. Musiała przyznać, że to sprytne posunięcie. Kombinator mógł kłamać, jednakże niewiedza Noelii podarowała mu trochę czasu. Jeśli dowie się, że nastolatka dotarła do kogoś z jego znajomych, poczyni kolejne kroki gwarantujące mu bezpieczeństwo, zaś ona bardzo kiepsko na tym wyjdzie. Był jeszcze Maciek. Wystarczyło się upewnić, że wie o istnieniu rudery. Jeśli nie, inni też nie wiedzieli.
– Jestem zdziwiona, że o niczym ci nie powiedział – rzekła Noelia. – Myślałam, że nie bierze mojej prośby na serio. Przecież wcześniej się nie znaliśmy.
– Jeśli go poprosiłaś, to nie ma powodów do dziwów – stwierdził Maciek. – Może na takiego nie wygląda, ale dotrzymuje obietnic.
– Inaczej by nie zasłużył na twoją przyjaźń.
Szli w milczeniu. Noelia wsłuchiwała się w odgłos wywoływany nieregularnym stykaniem się betonu z butami. Zastanawiała się, czy Maciek wróci do tematu na świeżym powietrzu.
Granatowe drzwi otwarte na oścież, za którymi tkwił wysoki klon, uświadomiły Noelii, że zbliżała się do wyjścia. Powietrze również się zmieniło – stało się jakby czystsze.
Wyszli na zewnątrz.
Wyszli na zewnątrz.
– Ciekawe, ilu nałogowych palaczy mieszka w tym bloku – napomknęła, szukając wzrokiem Maćka.
Chłopak nie zaszedł daleko. Jego but dotknął właśnie przedostatniego stopnia miniaturowych schodów mieszczących się po lewej stronie budynku. Nie różniły się niczym prócz liczby stopni oraz znaku malującego w wyobraźni bujny obraz rozjeżdżanego przez rolki banana. Klatki schodowe w bloku, choć stare, były przynajmniej czyste.
– I nałogowych zżeraczy bananów? – zażartował. Przyglądając się śladowi pozostawionemu przez owoc, usiadł na przedostatnim stopniu od dołu. – Jedna chata by ich nie pomieściła. Wszyscy wyciekliby przez okna z wrzaskiem, że tu nie da się żyć.
– Przynajmniej człowiek miałby wtedy spokój. Nie wiem, jak to jest ostatnio, że gdziekolwiek, gdzie pójdę, wszędzie widzę chlew, nawet na przebrzydłych przystankach autobusowych.
Rudowłosy obrócił twarz, ukazując proste, a przy tym niebywale białe zęby. Przykułyby uwagę Jolanty.
– To jasne jak skowronki, że na przystankach zawsze najgorzej. Siadaj obok. Żaden banan nie rozpłaszczy ci się na czterech literach. Obaw brak. Chyba że przyniosłaś swojego banana? Coś jeść musisz, cholerka.
Noelia pokiwała głową z powątpiewaniem.
Jeśli trochę się z Maćkiem podroczy, zniechęci go to do wznowienia niewygodnego tematu. Co więcej, łatwiej będzie od chłopaka wydobyć informacje dotyczące kumpli Kombinatora.
– Dzięki za przypomnienie, ale jeśli nadejdzie apokalipsa, banany zdadzą się na nic. Banan to akurat ostatnia rzecz, jaką wpakowałabym do torby, chyba że miałabym przemienić się w małpę... czy coś.
– Przemiana w małpoludów nam nie grozi, nawet jeśli nasze gęby wchłoną tony bananów i staniemy się bananową nacją. Jak ty w ogóle w tej swojej torbie mieścisz książki? Co z jedzeniem?
– Myślisz, że dlaczego namówiłam cię na wagary?
Chłopak głośno westchnął, jakby na jego plecach usiadł ciężar większy od plecaka – którego jakimś cudem jeszcze nie zdjął.
– Te wagary – zaczął, przewracając stronę książki od historii trzymanej na kolanach – mają coś wspólnego z twoim ojcem, prawda?
W przeciągu pierwszych dwóch sekund Noelia zastygła w bezruchu, sparaliżowana. Zastanawiała się, dlaczego Maciek poruszył kwestię jej ojca, skoro nie chciała rozmawiać na jego temat. Nie marnowała nawet myśli na bezużyteczną kupę złomu. Dopiero potem przypomniało jej się, jaki kit wcisnęła podczas jednej z przeprowadzonych ostatnio rozmów.
– Tak – skłamała.
Chłopak nieznacznie pokręcił głową, wpatrzony w książkę, jakby była filmem motywacyjnym.
– Czy ty aby nie przeginasz, Noel? – zaczął nieco podenerwowanym tonem. – Bo jak dla mnie to przeginka na całego, na fula. Rozumiem, widziałaś faceta, który przypomina twojego ojca – czy powinienem mówić... Dawida? Chyba tak się nazywał, chociaż nie jestem przekonany, czy to dobry pomysł. Zachęca cię do ucieczki przed myślami, z którymi trzeba się zmierzyć, jeśli chce się dalej walczyć.
Noelia zeszła po schodkach. Stanęła naprzeciw Maćka. Chłopak o krótkich, rudych włosach prawie natychmiast zamknął książkę, po czym położył ją na powrót na kolanach.
– Do czego zmierzasz? – zapytała Noelia, wpatrując się w szare, bardzo podobne do swoich, oczy.
Chłopak zerwał kontakt wzrokowy.
– A jak sądzisz? Rodziców gówno obchodził twój los. Ludzie są do siebie podobni. I co z tego, że kurde, widziałaś faceta przypominającego twojego ojca? – Poderwał się ze schodów, ożywiony. Wyglądał, jakby przygotowywał się do uderzenia najbliżej położonego obiektu. Na szczęście, w porę się opamiętał i zajął miejsce na przedostatnim stopniu. – Nie powinno cię to gówno obchodzić. On nie jest twoim ojcem. Twój ojciec nie żyje, umarł, ukatrupił się, zdechł jak pies...
– Zabił się prowadząc samochód po pijaku.
– Kurde, człowieku – towarzysz dziewczyny schował głowę w dłoniach – to nie jest istotne. Zniknął z tego świata i nigdy nie powróci. Teraz żyje tylko w twojej głowie. Kurka wodna, pozbądź się tego sukinkota.
I w głowach innych, którzy go znali – dodała w myślach Noelia. – I na zdjęciach, które wypadałoby spalić. Jolanta i Krzysztof nie dostrzegliby ubytku kilku zdjęć, nie?
– A jak mam się go pozbyć? Wyobrazić sobie, że jest rozrywany przez dwa konie, a ostatnie słowa, które słyszy, brzmią: „to za to, że mnie zostawiłeś na pastwę losu”?
– Ta, jeśli pomoże, czemu nie. Może pomoże w odpędzeniu koszmarów.
– Biorąc pod uwagę, że to słowo kojarzy mi się z końmi... czy klaczami raczej i obrazem Fuseliego.
– Wyobrażaj sobie, co chcesz. Po to istnieje wyobraźnia.
– Ale jeśli wyobrażam sobie coś takiego, nie znaczy to, że jestem złym człowiekiem?
Po cholerę ja o to zapytałam? Teraz będzie mieć jeszcze jakieś podejrzenia. Nie zmienia to jednak faktu, że ciekawi mnie odpowiedź.
Zajęła miejsce na przedostatnim stopniu małych schodów, tak daleko od przyjaciela, na ile to było możliwe.
– Aleś ty teraz wymyśliła – zadrwił Maciek. – Owacje na stojąco i pokłony się należą. Najpierw sobie odpowiedz na pytanie. Czy pisarze opisujący brutalne sceny to sadyści?
No tak, oczywiście, że nie.
– Raczej nie, chyba że dobrze się maskują – próbowała bronić wygłoszonej opinii. Nie była pewna, po co.
– Sadyści się maskują? – powtórzył Maciek, nie ukrywając niedowierzania. – Jasna cholera, bo zacznę kląć, posłuchaj siebie!
– Zgoda, może sadystami nie są, ale sadystyczne myśli na pewno mają, chociaż myśli nikomu w sumie nie zaszkodzą, dopóki nie zostaną spisane w niewłaściwy sposób i nie tworzą podstaw do powstania nowej religii. Hmm... może pomoże mi wymyślenie historii, w której zamiast tej kobiety na łóżku znajduje się ojciec, a ta klacz i to coś go atakują. Mogłabym to spisać.
Wyobraziła sobie leżącego na łóżku prawie łysego mężczyznę w średnim wieku. Jego dłonie z długimi palcami przypominającymi kikuty, blade w świetle Księżyca, spoczywały obok siebie na płaskim brzuchu nakrytym kocem. Koc, zielony z ogromnymi niebieskimi i białymi storczykami, sięgał prawie do pach. Odsłaniał ociupinę białej koszuli nocnej. Małe, błękitne oczy, widoczne w ciągu dnia na tle pociągłej twarzy, szczelnie zakryły powieki. Ochraniały patrzącego przed nieprzyjemnym błyskiem. Naprzeciwko łóżka niepostrzeżenie otwarło się okno. Istota nie chciała zostać zauważona zbyt wcześnie. Spojrzała w stronę obiektu przypominającego białą kulę, odbijającego światło słoneczne, następnie za siebie, jakby wątpiła w to, że wybrała najodpowiedniejszą porę. W końcu ruszyła naprzód, ostrożnie stawiając kopyta na nieznanej nawierzchni. W ciemności klacz była prawie niewidoczna – tak niewidoczna, że człowiek byłby w stanie uwierzyć, że dręczą go omamy. To dlatego czekała. Nie mogła ryzykować ujawnienia więcej prócz połyskujących bielą oczu. Z mroku wyłoniło się niewielkie stworzenie przypominające zdeformowanego człowieka. Dzięki wykrzywionym ustom oraz nienaturalnie wybałuszonym oczom sprawiało wrażenie wygłodniałego. Zręcznymi ruchami wdrapało się na klatkę piersiową śpiącego. Zerwało z niego koc, aby podduszanie było bardziej efektywne.
– Oczywiście – przyjaciel przywrócił blondynkę do rzeczywistości. – Pisanie też pomaga. Jeszcze drudzy starzy cię wesprą i pisarką zostaniesz.
– Co do tego mam wątpliwości. Poza tym, z pisania trudno wyżyć.
Maciek pokiwał głową.
Klacz o czarnym umaszczeniu powoli zbliżała się do śpiącego mężczyzny po linii prostej, jak gdyby przeczuwała, że ojciec Noelii lada chwila się ocknie. Chciała zaserwować mu porządną dawkę strachu. Już niewiele brakowało, ojciec albo się obudzi albo przepadnie na wieki. Nastolatka stała przed dwoma wyborami. To od niej zależało, któremu pozwoli sczeznąć pod stertą gruzu.
Klacz zaatakowała śpiącego mężczyznę. Uderzała kopytami w każdą część ciała. Oczy zwiększyły swoją jasność, jakby szykowały się do oddania resztek skradzionego światła w gargantuicznej eksplozji. Zmutowane zwierzę przywodzące na myśl maleńkiego człowieka kontynuowało duszenie. Ojciec szarpał się, nie potrafiąc zrobić nic innego. Bez ustanku odpływał w czeluście głębi połykającej wody oceanu.
– Ej, a co z tamtą dziewczyną, co się na tobie chciała zemścić? Tak przez telefon nawijałaś, że w końcu nie zaczaiłem, o co łazi. Dopiero tera se przypomniałem. Przepraszam. Pewnie dla ciebie to coś ważnego, a ja zapomniałem.
Ty serio o niczym nie wiesz? Ale nie myśl, że nie wyciągnę od Kombinatora, co dokładnie ci powiedział.
– Aa, tamta dziewczyna – odparła jasnowłosa po kilku sekundach milczenia. – Chyba wiem... Masz na myśli Wiktorię?
Najbezpieczniej było tymczasowo nadać Kamili takie samo imię, jakie nosiła wirtualna znajoma. Łatwiej zapamiętać. Ponadto, Noelia zawsze mogła skłamać, że Wiktoria z internetu i Kamila, to jedna i ta sama osoba. Pogodziły się i teraz wszystko jest w jak najlepszym porządku.
– Nie przypominam sobie, byś kiedykolwiek mówiła mi, jak się nazywa – wytknął rudowłosy.
– Głupia sytuacja. – Noelia posłała przyjacielowi wymuszony uśmiech. – Myślała, że zabrałam jej chłopaka, bo Aga rozpowiedziała jakieś bzdury, które źle na dodatek zrozumiała. Dzięki Adze i niektórym w szkole u nas panuje coś w rodzaju głuchego telefonu, wiesz... – Maciek pokiwał głową. – W każdym razie, wszystko już w porządku, chociaż Kombinator sprezentował jej niezłego psikusa.
– Ale z jakiegoś powodu nie chce o tym gadać?
Noelia nieomal zaklęła.
– Bo to było trochę nie ten... chodziło o pewne zdjęcia. Wiktoria powiedziała, że jeśli ktokolwiek się o nich dowie, będzie miał ostro przerąbane, a z nią lepiej nie zadzierać, serio. Potrafi nieźle udupić. I tak tu jeszcze nie widzieliśmy wszystkiego, do czego jest zdolna.
Sądziła, że ciekawość rudowłosego niebawem zostanie zaspokojona. Ten jednak wciąż zadawał pytania, na które nie miała siły udzielać odpowiedzi. Żałowała, że nie włączyła dyktafonu, żeby na wszelki wypadek nagrać rozmowę. Nauczyłaby się własnych wypowiedzi na pamięć i nikt nie miałby prawa oskarżyć ją o konfabulowanie.
– Co takiego było na tych zdjęciach? – spytał w końcu zamyślonym głosem kompan.
– Praktycznie nic, oprócz tego, że była cała w kremie i serkach. Wiesz, czyja to sprawka.
– Kombi – stwierdził Maciek, a na jego usta zabłądził blady uśmiech. – Jemu nieźle odbija, ostrzegałem. W sumie to fotografowanie innych ludzi poprzednio obrzuconych produktami o wątpliwym pochodzeniu to jego hobby, jedno z wielu. Wiedziałaś o tym? Dlatego zadzwoniłaś?
Naprawdę Kombinator trudnił się takimi rzeczami? Czy Maciek z jakiegoś powodu skłamał? A może to Kombinator nakłamał Maćkowi? O wszystkim, czym się zajmował, przyjacielowi chyba nie opowiadał.
– Tak szczerze nie wiedziałam, ale dobrze trafiłam. Nie żałuję.
– Wiesz, czym kiedyś obrzucił Śliwę?
– Mogę się tylko domyślać. Śliwkami?
Maciek zachichotał. Uniósł prawą rękę z zamiarem przybicia Noelii piątki.
– Tak, to saharowo jasne – rzekł, gdy dziewczyna załapała, o co chodzi, a jej dłoń wystrzeliła ku niemu jak z procy. – Jego ksywa sama się w końcu prosiła, nie?
Nastolatka pokręciła głową. Pocierała dłoń o spodnie, aby nieco zminimalizować nieprzyjemne uczucie po wyjątkowo mocnej piątce.
– Były chociaż zgniłe?
– No właśnie o to chodzi, że były. Dobrze, że osy żadnej nie było w pobliżu. Jeszcze gdzie by się gniazdo dorzuciło do zabawy.
– Aż mi się przypomniało, jak Aga groziła Ewelinie turkuciami podjadkami.
Noelii do tej pory nie mieściło się w głowie, jaka głupia musiała być Agnieszka, aby wpaść na pomysł straszenia Eweliny turkuciami podjadkami. Nie pojmowała również, dlaczego plotkara obwieszczała każdemu, co dziewczynie powie. Oczywiście, to plotkara, ale i tak większość wiedziała, że to puste słowa. Agnieszka boi się owadów. Aż dziwne, że Ewelina się nabrała. Noelia sądziła, że fobia plotkary jest dość znana.
– Pamiętam, jak mi o tym opowiadałaś. Ewelina miała odlotowy atak paniki.
– Odlotowy? – powtórzyła Noelia. – Nie pamiętam, aby gdziekolwiek poleciała. Może dostatecznie jej nie napompowano. Szkoda, że Pottera nie było w pobliżu.
– Nie wiem, czy napompowanie jak ciotki Marge jest takim zaje pomysłem. Mogliby jej nie ściągnąć.
– I spaliłaby się w atmosferze – uzupełniła Noelia, wysuwając z pięści lewej dłoni palec wskazujący. Skierowała go na wąski nos Maćka, jakby był pistoletem, z którego zamierzała strzelić.
– Nie no, uzbroilibyśmy ją w zaklęcia ochronne. Tyłek zostałby uratowany.
– Tej części ciała akurat wolałabym nie ratować.
Oboje wybuchnęli śmiechem, jednak nie było to wyłącznie zasługą dziwnej wymiany zdań. Minęła ich wysoka kobieta z ciemnymi włosami związanymi w niedbałą kitkę oraz kolczykiem w nosie i nieprzeciętnie dużym biustem. Najwidoczniej myślała, że jest obgadywana – przystanęła na chwilę, chowając tajemniczy, przypominający miniaturowe lusterko obiekt do kieszeni obcisłych czarnych spodni, aby zlustrować Maćka i Noelię spojrzeniem, a następnie ruszyła dalej żwawym krokiem.
Noelia jeszcze przez chwilę obserwowała nieznajomą. Ustaliła, że to, co młoda kobieta ukryła w kieszeni, faktycznie było lusterkiem.
– Jak w ogóle Śliwa ma na imię? – spytała po upływie kilku minut. Nie odwiedziła Maćka w końcu po to, by odjechać z niczym. – Nie poznałabym żadnego ze znajomków Kombinatora, nawet gdyby chodzili ze mną do szkoły i przedstawiali się każdej napotkanej osobie.
– No tak, w szkole mają inne pseudonimy – wyznał Maciek, ledwo powstrzymując się od śmiechu. – Ja i Kombi nadaliśmy im inne.
Gdyby nie to, że rudowłosemu groził napad śmiechu, Noelia uznałaby, że mówi to specjalnie po to, by wytrącić ją z równowagi i zmusić do przyznania się do winy.
– Ktoś mógłby pomyśleć, że to specjalnie.
– Żeby uniknąć kłopotów budowych? – zdziwił się nastolatek. – Akuracik. A po co ci teraz imię Śliwy? Czyżbyś chciała się z nim spotkać?
– Możliwe – powiedziała Noelia.
Uniosła prawą dłoń. Dopiero teraz spostrzegła brązowy ślad w kształcie półksiężyca umiejscowiony blisko kciuka, zostawiony przez paznokcie tamtego feralnego dnia. Nic dziwnego, że przybicie piątki tak bolało. Tylko dlaczego w takim razie Maciek nie cofnął ręki? Jakimś cudem nie zauważył zakrytej strupem rany? Czy sądził, że jej dłoń delikatnie dotknie jego dłoni, tymczasem ona wystrzeliła jak pocisk? Nie, nie będzie go o to pytała.
Uniosła prawą dłoń. Dopiero teraz spostrzegła brązowy ślad w kształcie półksiężyca umiejscowiony blisko kciuka, zostawiony przez paznokcie tamtego feralnego dnia. Nic dziwnego, że przybicie piątki tak bolało. Tylko dlaczego w takim razie Maciek nie cofnął ręki? Jakimś cudem nie zauważył zakrytej strupem rany? Czy sądził, że jej dłoń delikatnie dotknie jego dłoni, tymczasem ona wystrzeliła jak pocisk? Nie, nie będzie go o to pytała.
– Śliwki znane są z łączenia ludzi – dodała.
Rudowłosy uśmiechnął się, jak oczekiwała.
– Masz na myśli te pod okiem?
– Ej, tak tragicznie to nie będzie. Miej we mnie trochę wiary.
Noelia odniosła wrażenie, że przyjaciel próbuje unieść brew, nie wyszło mu to jednak. Twarz ozdobił dziwny grymas.
– Ostatnim razem, kiedy ją komuś dałem, wyciekła na szczudłach – wydusił z siebie, usiłując utrzymać poważny ton głosu.
– Niezła myśl – odparła jasnowłosa, cudem powstrzymując się od klaskania. – Wiara jest bardzo podobna do cieczy, chociaż do przesypującego się piasku w klepsydrze też. To jak on się w końcu nazywa?
– Damian.
– Nazwisko?
– Orzechowski – odrzekł rozmówca, zaskoczony, że ktoś pyta go o takie szczegóły jak nazwisko.
– Orzechowski – odrzekł rozmówca, zaskoczony, że ktoś pyta go o takie szczegóły jak nazwisko.
– Szkoda, że nie Sowizdrzał... Miałam nic nie mówić, ale tobie powiem. Tylko nie mów nic nikomu, zwłaszcza Kombinatorowi, bo chcę zrobić mu niespodziankę – za to, że tak mi pomógł.
To był plan idealny. Kombinator się nie obejrzy, a będzie miał przed sobą hordę wrogo nastawionych do niego rówieśników. A potem Noelia może przestać przejmować się tym, że Maciek się dowie – Maciek i tak się o wszystkim dowie. Szkopuł w tym, żeby nie dowiedział się o wszystkim zbyt wcześnie, nie uprzedził Kombinatora, i nie „zamknął dostępu” do kumpli przyjaciela.
Rudowłosy znowu próbował unieść brew.
– I do tego potrzebujesz akurat Śliwy?
– Tak naprawdę to kogokolwiek z jego znajomych.
– Jak rozumiem, mnie też?
– Ciebie akurat nie – oznajmiła Noelia. Zmusiła się do szerokiego uśmiechu, by dorzucić zagadkowo: – O niektórych rzeczach się nawet filozofom nie śniło.
*
Otrzymawszy nową wiadomość od Wiktorii, odetchnęła z ulgą. Przynajmniej miała pewność, że wirtualna znajoma nie była Kamilą. Wiedziała, że dziewczyna nie powtarzała zaadoptowanego przez Noelię imienia jedynie po to, żeby ją rozdrażnić.
Alo, Kamila!
Myślałaś, że o Tobie zapomniałam? Coś Ty! Mam w głowie zapisaną listę, komu w jakiej kolejności odpowiedzieć. ;D
Pewnie zastanawiasz się, skąd się nagle wziął u mnie ten przypływ humoru. Bardzo dużo ludzi wysłało już pieniądze. Jak na razie uzbierała się spora suma. Patrząc na prędkość obiegu informacji, dostaniemy ich więcej – i to w bardzo krótkim czasie. Jestem dobrej myśli. :-)
Z ciekawości zarejestrowałam się na interpals.net, żeby przekonać innych ludzi z Polski do odwiedzenia mojego bloga. Pisałam także do tych, którzy uczą się naszego pięknego języka. Wiem, co powiesz, Kamila. Spamem nie nakłonię ich do wejścia na bloga. Mylisz się. Istnieje coś takiego jak sprytny spam. Wymyślasz kilka kreatywnych dość długich wypowiedzi, ale oczywiście nie za długich, bo nie chcesz nikogo na początek odstraszyć. Nie zapomnij zadać nietypowych pytań w tym swoim „monologu internetowym”. Potem patrzysz, kto odpisał, a w miarę inteligentni ludzie powinni odpisać. Nikt nie napisze tylko parę zdań, zatem jesteś w stanie ocenić, jaką ktoś mniej więcej posiada mentalność. Rzecz jasna, zależy to od tego, co napisałaś. Jeśli jest to monolog dotyczący kotów, raczej wiele nie osiągniesz, chociaż sądzę, że właściciele zwierząt są bardziej podatni na przejmowanie się krzywdą innych. Następnie odpisujesz tym ludziom, którzy odpisali, wspominasz swojego bloga i tak dalej. Tylko nie nachalnie. Wiadomo, że nie musisz konstruować każdej wypowiedzi od początku, czy od jajka, jak mawiali Rzymianie. Skoro najpierw wysłałaś im takie same wiadomości, małe jest ryzyko, że ich odpowiedzi będą się znacznie różnić. Różnią się tylko trochę, dzięki czemu łatwo można zmodyfikować gotową wiadomość. Pewnie się domyśliłaś, dlaczego Ci to wszystko mówię i masz rację. Wiesz, że jestem wystarczająco inteligentnym człowiekiem, by obrać podobną taktykę. Powiedziałam Ci to dlatego, żebyś nie pomyślała, że Tobą manipuluję, chociaż sam fakt, że wspominam o manipulacji czyni mnie podejrzaną. Poza tym, człowiek musi się wycwanić, aby pomóc bratu. Manipulacja służąca szlachetnym celom to dobra manipulacja, prawda?
Wybacz, że ja tak o sobie nawijam (aż wyjdzie z tego encyklopedia!), ale nie mogłam wytrzymać. Musiałam podzielić się z Tobą swoimi myślami, żebyśmy były kwita. Nie mówiąc już o tym, że tylko z Tobą tak dobrze mi się pisze! ;) Wyglądasz na inteligentną formę życia. ;d Zgoda, nie wyglądasz – nie widziałam Cię na żywo. Może więc jesteś robotem stworzonym przez szalonego naukowca do dyspozycji ludzi takich jak ja, a ja Cię oszukuję, że jesteś człowiekiem i poznałyśmy się przez przypadek w internecie, haha.
Rzymskie pokoje, mmm... ta wymiana zdań musiała być interesująca! Być może udzielił mi się Wasz duch i dlatego mówię „od jajka”. :d
Jesteś pewna, że użyłaś słowa „chyba”? Z Tobą da się wytrzymać, Kama, ale jak się ktoś wkurzy, to wiadomo, jakie słowa mogą polecieć. Nie będę gadać bzdur typu „nie bierz sobie tego do serca”. Jesteś wystarczająco inteligentna, żeby dojść do takich wniosków samodzielnie, więc jeśli zaczynasz się martwić, coś musi być na rzeczy. Możesz mi powiedzieć coś więcej na temat tej znajomej? Wątpię, by była kimś toksycznym. Pewnie grałyście w grę i tyle – z której wynika, że niepotrzebnie użyłaś słowa „chyba”. Ono pokazuje, że Twoja opinia jest słaba i łatwo ją „przekonwertować” na inną. Oczywiście, sama niepotrzebnie Ci to tłumaczę. Twoja znajoma na pewno wyjaśniła Ci, o co chodziło. Albo doszłaś do znaczenia sama.
Wcale nie byłoby lepiej. Chcesz szczerej opinii? „Pięćdziesiąt twarzy Greya” nie jest papierem do podcierania. Mnie tam sprawia przyjemność czytanie takich rzeczy. ;D
Nie musisz się tłumaczyć. Żaden psychopata czy socjopata by się nie przyznał, kim jest. Nawet taki człowiek może sobie nie zdawać sprawy, że jest psychopatą. Pewnie, zauważy, że inaczej odczuwa emocje, ale czy nie jest tak z mami wszystkimi? Człowiek z niskim poziomem empatii może nie być ani psychopatą, ani socjopatą. Może przeszedł traumę i jest zajęty wyłącznie własnym cierpieniem. Kto to wie? Należy zwrócić uwagę także na to, że nie każdy psychopata wychodzi na ulice z łopatą zaślepiony żądzą mordu – czy raczej planem mordu.
Nietypowi znajomi to coś pozytywnego, nie negatywnego, chyba że mają skłonności samobójcze lub uwielbiają się na kimś wyżywać.
Wiem, że odpowiadam od końca, ale nie obawiaj się niczego. ;-) Zaraz odpiszę na poprzednią wiadomość, a jak nie zaraz, to zaraz Cię dopadnie. Dokładnie o dwudziestej, haha. Czułam, że ta wiadomość jest dla Ciebie ważniejsza i mam tyylee rzeczy do powiedzeniaaaa. Pewnie dziwi Cię, że wypisuję tu tyle słów – można by stworzyć wpis na bloga! (Żebym nie zapomniała – zamieściłam wpis dotyczący interpals.net, w którym to wcielam się w diabełka o rogach wykonanych z ogórka. To nie są zwykłe ogórkiii! One żyją i zrobią wszystko, by uwolnić ze słoików wszystkie ogórki konserwowe. ;D Uśmiejesz się.) Nie dziw się.
Chciałam się odstresować ostatnio. Ludzie z internetu bardzo mi w tym pomogli. Jeden z czytelników wspominał coś o dziwnie brzmiących słowach – „seme” i „uke”. „Seme” to „góra”, „uke” to „dół”. I tak zainteresowałam się światem yaoi. Czemu odnoszę wrażenie, że już wiesz, co to jest?
Dziwne. Ktoś mi przysłał filmik. Jego akcja przypomina porwanie. Autor wiadomości tłumaczył, że wie, kto jest jego sprawcą. Pogrzało czy co?! Jaki to ma ze mną związek? Ja nic nie zrobiłam. To, że mam imię podobne do drugiej osoby, która łamie prawo, nie czyni mnie tą osobą. I wiesz, o co ten idiota miał czelność zapytać? – Czy istnieje w moim otoczeniu osoba, która mnie wspiera, ale czasami jej słowa nie pasują do tego, co robi? Co to za pytanie? Aż mi przyszedł do głowy test sprawdzający, jak bardzo jest się przerażającym. Ten dureń by się w skali nie zmieścił. Mój wynik był normalny. Z łatwością możesz znaleźć ten test na You Tube. Tylko wtedy nie zapomnij podzielić się swoim wynikiem. Śmiało. Nie ucieknę. (:
A więc o to chodziło. Kamila sądziła, że Noelia używa ,,słabych” słów. Jeżeli blondynka pozbędzie się ze swojego języka zanieczyszczeń takich jak „chyba”, „może”, „prawdopodobnie” oraz niepotrzebnych spójników, przestanie sprawiać wrażenia nic nie wiedzącej i uległej. Zacznie formułować silne opinie, w których ciężko będzie wygryźć dziurę. Nie będzie się już tłumaczyć. Tylko dlaczego wariatka podała jej te informacje na tacy? Czyżby nie sądziła, że rozwikła zagadkę? Czyżby chciała sprawdzić, czy ich umiejętności są na równi, czy ma traktować przeciwnika z pogardą, ponieważ Noelia nigdy nie osiągnie jej poziomu inteligencji? Skoro tak, Noelia pokaże, że wcale nie jest słabsza, że potrafi myśleć. Przenigdy nie przyzna się, że to Wiktoria podsunęła rozwiązanie. Zresztą, jeśli sama nie da rady rozwiązać kolejnego równania, znowu poprosi o to wirtualną znajomą. Uczniowie oszukują w pracach domowych, na sprawdzianach, zatem dlaczego Noelia miałaby nie oszukiwać w prawdziwym życiu? W przeciwieństwie do testów szkolnych, w życiu nikt nie był w stanie sprawdzić progresu dziewczyny, nawet sama Kamila. Noelia mogła grać w swoją grę, czyż nie? Jeśli zostałaby złapana na absurdalnej wypowiedzi, tak zakładał plan. Wątpiła, że będzie się to zdarzało często. Przebywając między osobnikami należącymi do tego samego gatunku człowiek uczy się porozumiewać tak jak oni. Dowiaduje się, co jest dopuszczalne, a co nie, co wywoła pożądany efekt, a co niepożądany.
I o co znowu chodziło z tym nagraniem? Czyżby Agnieszka porozsyłała link każdemu, komu się da? Po co? Sądziła, że w ten sposób dowie się, kim jest dwójka porywaczy? Noelia nie potrafiła uwierzyć, że ktoś może być aż tak głupi.
Ta ciekawość w końcu ją zabije. Albo wtrąci do więzienia. Dziewczyna zbyt często interesuje się rzeczami, którymi wcale nie powinna się interesować. W końcu nadepnie komuś na odcisk i się skończy – jak z tym kotem w angielskim przysłowiu „curiosity killed the cat”. Powodzenia zatem, Aga.
Wyciągnęła się wygodnie na kanapie. Zabrała się do odpisywania.
Hej!!
Ja na Twoim miejscu nie byłabym takiej dobrej myśli. Ludzi na stronach typu interpals.net niespecjalnie obchodzi zdrowie innych. Po co mieliby komuś pieniądze wysyłać, jeśli go nie znają? Żeby wygrać przyjaźń? Jeżeli im nie odpowiadasz, przerzucą się na kogoś innego, kto się nie dowie, że wcześniej odmówili pomocy. Chociaż nieźle kombinujesz. Ktoś może się na to nabrać. Jesteś zdecydowanie lepsza od osóbek oferujących łóżko w pierwszej wiadomości.
Mogłabyś mi wysłać to, co im wysłałaś? Interesuje mnie, jakie kreatywne tematy poruszyłaś.
Bzdura. Każdy wie, że na początku była kura, hahaha. Kura najpierw musiała przystosować się do środowiska, aby powstało jajo. Owszem, wcześniej istniały jaja, ale wtedy to było inne zwierzę.
Sama doszłam do znaczenia tych słów. Powiedziałam znajomej, co o nich myślę. Z jednej strony dobrze, że Iza chce zmodyfikować mój sposób wysławiania się. Nie tylko poczuję się lepiej, innym będzie trudniej mnie zaatakować.
Szukasz informacji na konkretny temat odnośnie do Izy? Na razie mogę Ci zdradzić, że jest to miła dziewczyna o dość kontrowersyjnych poglądach.
Pewnie to nagranie nie ma z Tobą żadnego związku. Ktoś pomyślał, że możesz znać winnego zbrodni, to tyle (biorąc pod uwagę pytanie, czy istnieje w Twoim otoczeniu człowiek oferujący fałszywe wsparcie, to by się zgadzało), chociaż dlaczego ktoś miałby to pomyśleć nie mieści mi się w głowie. Prześledziłaś inne wypowiedzi tej osoby? Być może masz do czynienia z dowcipnisiem albo kimś, kto usiłuje Cię zniszczyć. Osoba o jakim nicku wysłała Ci ten link? Też ostatnio otrzymałam niepokojącą wiadomość od jednego z odwiedzających Twoje „Pokolorowane piaski czasu”. Może to ten sam użytkownik.
Nie, dziękuję, nie podzielę się. Nie chcę marnować cennej energii, żeby dowiedzieć się tego, co już wiem. Nie wspominając o tym, że jeśli przez przypadek wyjdą mi jakieś bzdury, mogę chcieć znaleźć potwierdzenie w innych tego typu testach, a potem zacząć wierzyć w różne bzdury dzięki synergistycznemu efektowi wspomnianych testów, co może zmienić nieco moje zachowanie. To zabrzmiało naukowo. 0.0
Alo, Kamila!
Myślałaś, że o Tobie zapomniałam? Coś Ty! Mam w głowie zapisaną listę, komu w jakiej kolejności odpowiedzieć. ;D
Pewnie zastanawiasz się, skąd się nagle wziął u mnie ten przypływ humoru. Bardzo dużo ludzi wysłało już pieniądze. Jak na razie uzbierała się spora suma. Patrząc na prędkość obiegu informacji, dostaniemy ich więcej – i to w bardzo krótkim czasie. Jestem dobrej myśli. :-)
Z ciekawości zarejestrowałam się na interpals.net, żeby przekonać innych ludzi z Polski do odwiedzenia mojego bloga. Pisałam także do tych, którzy uczą się naszego pięknego języka. Wiem, co powiesz, Kamila. Spamem nie nakłonię ich do wejścia na bloga. Mylisz się. Istnieje coś takiego jak sprytny spam. Wymyślasz kilka kreatywnych dość długich wypowiedzi, ale oczywiście nie za długich, bo nie chcesz nikogo na początek odstraszyć. Nie zapomnij zadać nietypowych pytań w tym swoim „monologu internetowym”. Potem patrzysz, kto odpisał, a w miarę inteligentni ludzie powinni odpisać. Nikt nie napisze tylko parę zdań, zatem jesteś w stanie ocenić, jaką ktoś mniej więcej posiada mentalność. Rzecz jasna, zależy to od tego, co napisałaś. Jeśli jest to monolog dotyczący kotów, raczej wiele nie osiągniesz, chociaż sądzę, że właściciele zwierząt są bardziej podatni na przejmowanie się krzywdą innych. Następnie odpisujesz tym ludziom, którzy odpisali, wspominasz swojego bloga i tak dalej. Tylko nie nachalnie. Wiadomo, że nie musisz konstruować każdej wypowiedzi od początku, czy od jajka, jak mawiali Rzymianie. Skoro najpierw wysłałaś im takie same wiadomości, małe jest ryzyko, że ich odpowiedzi będą się znacznie różnić. Różnią się tylko trochę, dzięki czemu łatwo można zmodyfikować gotową wiadomość. Pewnie się domyśliłaś, dlaczego Ci to wszystko mówię i masz rację. Wiesz, że jestem wystarczająco inteligentnym człowiekiem, by obrać podobną taktykę. Powiedziałam Ci to dlatego, żebyś nie pomyślała, że Tobą manipuluję, chociaż sam fakt, że wspominam o manipulacji czyni mnie podejrzaną. Poza tym, człowiek musi się wycwanić, aby pomóc bratu. Manipulacja służąca szlachetnym celom to dobra manipulacja, prawda?
Wybacz, że ja tak o sobie nawijam (aż wyjdzie z tego encyklopedia!), ale nie mogłam wytrzymać. Musiałam podzielić się z Tobą swoimi myślami, żebyśmy były kwita. Nie mówiąc już o tym, że tylko z Tobą tak dobrze mi się pisze! ;) Wyglądasz na inteligentną formę życia. ;d Zgoda, nie wyglądasz – nie widziałam Cię na żywo. Może więc jesteś robotem stworzonym przez szalonego naukowca do dyspozycji ludzi takich jak ja, a ja Cię oszukuję, że jesteś człowiekiem i poznałyśmy się przez przypadek w internecie, haha.
Rzymskie pokoje, mmm... ta wymiana zdań musiała być interesująca! Być może udzielił mi się Wasz duch i dlatego mówię „od jajka”. :d
Jesteś pewna, że użyłaś słowa „chyba”? Z Tobą da się wytrzymać, Kama, ale jak się ktoś wkurzy, to wiadomo, jakie słowa mogą polecieć. Nie będę gadać bzdur typu „nie bierz sobie tego do serca”. Jesteś wystarczająco inteligentna, żeby dojść do takich wniosków samodzielnie, więc jeśli zaczynasz się martwić, coś musi być na rzeczy. Możesz mi powiedzieć coś więcej na temat tej znajomej? Wątpię, by była kimś toksycznym. Pewnie grałyście w grę i tyle – z której wynika, że niepotrzebnie użyłaś słowa „chyba”. Ono pokazuje, że Twoja opinia jest słaba i łatwo ją „przekonwertować” na inną. Oczywiście, sama niepotrzebnie Ci to tłumaczę. Twoja znajoma na pewno wyjaśniła Ci, o co chodziło. Albo doszłaś do znaczenia sama.
Wcale nie byłoby lepiej. Chcesz szczerej opinii? „Pięćdziesiąt twarzy Greya” nie jest papierem do podcierania. Mnie tam sprawia przyjemność czytanie takich rzeczy. ;D
Nie musisz się tłumaczyć. Żaden psychopata czy socjopata by się nie przyznał, kim jest. Nawet taki człowiek może sobie nie zdawać sprawy, że jest psychopatą. Pewnie, zauważy, że inaczej odczuwa emocje, ale czy nie jest tak z mami wszystkimi? Człowiek z niskim poziomem empatii może nie być ani psychopatą, ani socjopatą. Może przeszedł traumę i jest zajęty wyłącznie własnym cierpieniem. Kto to wie? Należy zwrócić uwagę także na to, że nie każdy psychopata wychodzi na ulice z łopatą zaślepiony żądzą mordu – czy raczej planem mordu.
Nietypowi znajomi to coś pozytywnego, nie negatywnego, chyba że mają skłonności samobójcze lub uwielbiają się na kimś wyżywać.
Wiem, że odpowiadam od końca, ale nie obawiaj się niczego. ;-) Zaraz odpiszę na poprzednią wiadomość, a jak nie zaraz, to zaraz Cię dopadnie. Dokładnie o dwudziestej, haha. Czułam, że ta wiadomość jest dla Ciebie ważniejsza i mam tyylee rzeczy do powiedzeniaaaa. Pewnie dziwi Cię, że wypisuję tu tyle słów – można by stworzyć wpis na bloga! (Żebym nie zapomniała – zamieściłam wpis dotyczący interpals.net, w którym to wcielam się w diabełka o rogach wykonanych z ogórka. To nie są zwykłe ogórkiii! One żyją i zrobią wszystko, by uwolnić ze słoików wszystkie ogórki konserwowe. ;D Uśmiejesz się.) Nie dziw się.
Chciałam się odstresować ostatnio. Ludzie z internetu bardzo mi w tym pomogli. Jeden z czytelników wspominał coś o dziwnie brzmiących słowach – „seme” i „uke”. „Seme” to „góra”, „uke” to „dół”. I tak zainteresowałam się światem yaoi. Czemu odnoszę wrażenie, że już wiesz, co to jest?
Dziwne. Ktoś mi przysłał filmik. Jego akcja przypomina porwanie. Autor wiadomości tłumaczył, że wie, kto jest jego sprawcą. Pogrzało czy co?! Jaki to ma ze mną związek? Ja nic nie zrobiłam. To, że mam imię podobne do drugiej osoby, która łamie prawo, nie czyni mnie tą osobą. I wiesz, o co ten idiota miał czelność zapytać? – Czy istnieje w moim otoczeniu osoba, która mnie wspiera, ale czasami jej słowa nie pasują do tego, co robi? Co to za pytanie? Aż mi przyszedł do głowy test sprawdzający, jak bardzo jest się przerażającym. Ten dureń by się w skali nie zmieścił. Mój wynik był normalny. Z łatwością możesz znaleźć ten test na You Tube. Tylko wtedy nie zapomnij podzielić się swoim wynikiem. Śmiało. Nie ucieknę. (:
A więc o to chodziło. Kamila sądziła, że Noelia używa ,,słabych” słów. Jeżeli blondynka pozbędzie się ze swojego języka zanieczyszczeń takich jak „chyba”, „może”, „prawdopodobnie” oraz niepotrzebnych spójników, przestanie sprawiać wrażenia nic nie wiedzącej i uległej. Zacznie formułować silne opinie, w których ciężko będzie wygryźć dziurę. Nie będzie się już tłumaczyć. Tylko dlaczego wariatka podała jej te informacje na tacy? Czyżby nie sądziła, że rozwikła zagadkę? Czyżby chciała sprawdzić, czy ich umiejętności są na równi, czy ma traktować przeciwnika z pogardą, ponieważ Noelia nigdy nie osiągnie jej poziomu inteligencji? Skoro tak, Noelia pokaże, że wcale nie jest słabsza, że potrafi myśleć. Przenigdy nie przyzna się, że to Wiktoria podsunęła rozwiązanie. Zresztą, jeśli sama nie da rady rozwiązać kolejnego równania, znowu poprosi o to wirtualną znajomą. Uczniowie oszukują w pracach domowych, na sprawdzianach, zatem dlaczego Noelia miałaby nie oszukiwać w prawdziwym życiu? W przeciwieństwie do testów szkolnych, w życiu nikt nie był w stanie sprawdzić progresu dziewczyny, nawet sama Kamila. Noelia mogła grać w swoją grę, czyż nie? Jeśli zostałaby złapana na absurdalnej wypowiedzi, tak zakładał plan. Wątpiła, że będzie się to zdarzało często. Przebywając między osobnikami należącymi do tego samego gatunku człowiek uczy się porozumiewać tak jak oni. Dowiaduje się, co jest dopuszczalne, a co nie, co wywoła pożądany efekt, a co niepożądany.
I o co znowu chodziło z tym nagraniem? Czyżby Agnieszka porozsyłała link każdemu, komu się da? Po co? Sądziła, że w ten sposób dowie się, kim jest dwójka porywaczy? Noelia nie potrafiła uwierzyć, że ktoś może być aż tak głupi.
Ta ciekawość w końcu ją zabije. Albo wtrąci do więzienia. Dziewczyna zbyt często interesuje się rzeczami, którymi wcale nie powinna się interesować. W końcu nadepnie komuś na odcisk i się skończy – jak z tym kotem w angielskim przysłowiu „curiosity killed the cat”. Powodzenia zatem, Aga.
Wyciągnęła się wygodnie na kanapie. Zabrała się do odpisywania.
Hej!!
Ja na Twoim miejscu nie byłabym takiej dobrej myśli. Ludzi na stronach typu interpals.net niespecjalnie obchodzi zdrowie innych. Po co mieliby komuś pieniądze wysyłać, jeśli go nie znają? Żeby wygrać przyjaźń? Jeżeli im nie odpowiadasz, przerzucą się na kogoś innego, kto się nie dowie, że wcześniej odmówili pomocy. Chociaż nieźle kombinujesz. Ktoś może się na to nabrać. Jesteś zdecydowanie lepsza od osóbek oferujących łóżko w pierwszej wiadomości.
Mogłabyś mi wysłać to, co im wysłałaś? Interesuje mnie, jakie kreatywne tematy poruszyłaś.
Bzdura. Każdy wie, że na początku była kura, hahaha. Kura najpierw musiała przystosować się do środowiska, aby powstało jajo. Owszem, wcześniej istniały jaja, ale wtedy to było inne zwierzę.
Sama doszłam do znaczenia tych słów. Powiedziałam znajomej, co o nich myślę. Z jednej strony dobrze, że Iza chce zmodyfikować mój sposób wysławiania się. Nie tylko poczuję się lepiej, innym będzie trudniej mnie zaatakować.
Szukasz informacji na konkretny temat odnośnie do Izy? Na razie mogę Ci zdradzić, że jest to miła dziewczyna o dość kontrowersyjnych poglądach.
Pewnie to nagranie nie ma z Tobą żadnego związku. Ktoś pomyślał, że możesz znać winnego zbrodni, to tyle (biorąc pod uwagę pytanie, czy istnieje w Twoim otoczeniu człowiek oferujący fałszywe wsparcie, to by się zgadzało), chociaż dlaczego ktoś miałby to pomyśleć nie mieści mi się w głowie. Prześledziłaś inne wypowiedzi tej osoby? Być może masz do czynienia z dowcipnisiem albo kimś, kto usiłuje Cię zniszczyć. Osoba o jakim nicku wysłała Ci ten link? Też ostatnio otrzymałam niepokojącą wiadomość od jednego z odwiedzających Twoje „Pokolorowane piaski czasu”. Może to ten sam użytkownik.
Nie, dziękuję, nie podzielę się. Nie chcę marnować cennej energii, żeby dowiedzieć się tego, co już wiem. Nie wspominając o tym, że jeśli przez przypadek wyjdą mi jakieś bzdury, mogę chcieć znaleźć potwierdzenie w innych tego typu testach, a potem zacząć wierzyć w różne bzdury dzięki synergistycznemu efektowi wspomnianych testów, co może zmienić nieco moje zachowanie. To zabrzmiało naukowo. 0.0
Kto obejrzał chociaż jeden odcinek
Nagiego instynktu przetrwania? Łapa w górę! Ludzie wymyślają dziwne rzeczy.
A skoro mowa o wymyślaniu, ponoć wczoraj miał być koniec świata (23
czerwca, jakby co – na blogu czas płynie czasem inaczej... i... już po północy, więc teoretycznie 23 był przedwczoraj). Nawet
wyimaginowana asteroida się znalazła – z oznaczeniem. To będzie moja ostatnia
reakcja tego typu (w końcu mi się znudzi reagowanie na tak przereklamowane bzdury):
buahahqhahahaahahhahaahhahahhahahhahha....!!!
Sąsiedzi najwyraźniej (albo ktoś inny, kto się za nich podaje, hmmmm... ;D) puszczają fajerwerki! :) Może usłyszeli mój śmiech. ;P
Co do obrazu Fuseliego... uff, hahah. Chodziło mi o Nocną marę (i tak pewnie większość go kojarzy):
I pamiętajcie – i nie zapomnijcie! Mare to po angielsku klacz. Pomyślcie o tym następnym razem, gdy przyśni Wam się koszmar!
Edycja: Kiedy zobaczyłam pewną przeróbkę Nocnej mary, nie mogłam jej tu nie wstawić. Bądźcie przygotowani!
Edycja: Kiedy zobaczyłam pewną przeróbkę Nocnej mary, nie mogłam jej tu nie wstawić. Bądźcie przygotowani!
Jak niektórzy mogą się domyślić (głównie ci, co obejrzeli serial, aczkolwiek ludzie, którzy wdają się ze mną w rozmowy, także są w stanie celnie trafić), ta przeróbka dotyczy serialu Hannibal. (: Rysunek znalazłam na DeviantArcie (furiarossaandmimma.deviantart.com).
Te grzybki, hahahahhah. Will ewidentnie spożył nieco psylocybiny i teraz mu się śni, że Hannibal siedzi mu na klatce piersiowej. Albo Hannibal podał Willowi psylocybinę i naprawdę na nim siedzi. ;P Tak czy inaczej, wiadomo, że Will nie zażył psylocybiny świadomie. (;